Przeciwdziałanie skutkom wirusa COVID-19 realizowane jest na bardzo szerokim polu. Dziedzina podjętych rozwiązań objęła również prawo pracy. Jednym ze sposobów jest ograniczanie uprawnień pracowniczych, wyrażające się m.in. w obniżaniu wymiaru czasu pracy, obniżaniu wynagrodzeń, możliwych redukcjach zatrudnienia zarówno w sferze prywatnej, jak i publicznej. Przedsiębrane są rozwiązania ograniczające nawet treści indywidualnych umów o pracę, a w szczególności warunków wynikających z ustaleń umownych, co jest dość poważną modyfikacją. Planowane są również ograniczenia w zakresie dodatkowych urlopów wypoczynkowych czy funkcjonowania zakładowego funduszu świadczeń socjalnych, a nawet świadczeń urlopowych.
Skala dokonanych już zmian jest bardzo duża, a biorąc pod uwagę sformułowane w tarczach antykryzysowych możliwości – może być jeszcze większa. Rodzi się naturalne pytanie o horyzont dokonywanych zmian, kiedy nastąpi ich kres, kiedy uprawnienia pracownicze nie będą ograniczane, a wręcz przeciwnie – powrócą do poprzedniego poziomu, a może nastąpi ich rozwój. Odpowiedź na to pytanie jest bardzo złożona, a nawet – trudna do udzielenia. Wydaje się, że rynek pracy, jaki dotychczas znamy, może ulec zmianie w kierunku uelastycznienia dotychczasowych rozwiązań z jednoczesnym wprowadzeniem pewnych przywilejów dla pracowników. Elastyczność stosunku pracy może być bowiem realnie osiągnięta wówczas, jeżeli pracownicy zaakceptują nowe rozwiązania.