Premier Hiszpanii Pedro Sanchez oświadczył, że jego administracja przeznaczy 50 milionów euro z funduszy publicznych na sfinansowanie 3-letniego ogólnokrajowego programu badającego skutki wprowadzenia 4-dniowego tygodnia pracy dla gospodarki.
Jeszcze przed pandemią COVID-19 w Hiszpanii nawoływano do skrócenia czasu pracy do 4 dni w tygodniu. Z pomysłem wystąpiła mała, lewicowa partia polityczna o nazwie Mas Pais. Lider partii, Inigo Errejon, oczekuje, że około 200 pracodawców zgłosi się dobrowolnie do programu, który ma ruszyć na jesieni. Według niego obecny kryzys pokazał, że możliwa jest większa elastyczność w sposobie świadczenia pracy, a to może znacząco przełożyć się na sukces projektu ograniczania godzin pracy.
Pomysł 4-dniowego tygodnia pracy nie jest nowy i jest popularny od lat, kilka gospodarek światowych przystąpiło do jego realizacji. Łatwiej ten pomysł wprowadzić w życie prywatnym firmom i przedsiębiorstwom, niż zrealizować go na skalę krajową. Unilever testowo skrócił czas pracy w swoich zakładach w Nowej Zelandii, a japońscy prawodawcy omawiają propozycję przyznania zatrudnionym dodatkowego dnia wolnego. Niemiecka firma technologiczna Awin zaczęła skracać godziny pracy, jednocześnie utrzymując pensje i świadczenia na poziomie z ubiegłej wiosny. Efektem tych działań jest wzrost sprzedaży, zaangażowania pracowników i zadowolenia klientów.